Tuesday, October 23, 2007

flamenco

Pewnego dnia medullita umowila sie ze znajomymi, potem ci znajomi umowili sie z innymi znajomymi. Ostecznie wszyscy razem postanowili pojsc na piwo. Ktos z towarzystwa znal jakis nielegalny bar na ulicy rownoleglej do ulicy medullity. Okazalo sie, ze zeby wejsc do tajemniczego lokalu trzeba przyjsc z kims znajomym i zadzwonic do drzwi. Zadzwonili wiec. Drzwi zostaly otwarte. Weszli. Chwilke pozniej dowiedzieli sie, ze bar jest siedziba stowarzyszenia na rzecz marihuany ;) Oczywiscie w zwiazku z powyzszym w srodku mozna spokojnie palic, co wiecej...bez palenia mozna sie upalic, bo w powietrzu unosi sie THC. Mozna napic sie piwa lub herbaty (duzy wybor). Zdarza sie tez, ze ktos poczestuje tiramisu lub czyms rownie smacznym. Poza tym czlonkowie stowarzyszenia oferuja rozne zajecia gratis. Jeden z nich jest tancerzem flamenco.
I tu wlasnie zaczyna sie przygoda medullity pt. flamenco. Lekcje trwaja godzinke, ale zawsze sie mozna czegos nauczyc, wiec chodzi. Oto zdjecie opisanego powyzej miejsca.

Takich intersujacych barow na dzielnicy Lavapies jest wiecej. Jednym z nich jest herbaciarnia, w ktorej napic sie mozna nie tylko herbaty, ale i piwa, i mojito (czyli koktajlu alkoholowego na bazie rumu). Miejsce to jest przyjemne ze wzgledu na przestrzen w jakiej sie znajduje. To jakby mieszkanko dwupoziomowe a sam barek miesci sie w kuchni - w samym centrum pomieszczenia.

No comments: