Saturday, June 16, 2007

"GIER-TYCH-DOSC"



Swietna inicjatywa. Popieram. To pomysl nauczycieli i uczniow z Podhala, wsrod ktorych znajduje sie szef wytworni "Nikt nic nie wie", Uszaty. Niestety - jak donosi GW - koncert raczej sie nie odbedzie, bo wlasciciel lokalu odmowil wynajecia sali.
No tak, niewazny jest protest wiekszosci spoleczenstwa (w postaci np. wspolnego koncertu uczniow i nauczycieli) przeciwko skrajnej postawie Ministra Edukacji i w-ce premiera. Jego partia ma przeciez az 3% poparcia!
Oczywiscie nauczycieli czeka kara. Co innego gdyby zagrali przeciwko Michnikowi - mowi radny PiS z Nowego Targu.
Brak slow...rece opadaja, naprawde! Co bedzie dalej?

Friday, June 15, 2007

RASTA-PIES

Dzis wrocila do mego "salonu fryzjerskiego" klientka, ktorej jakis czas temu zrobilam dredy. Przyniosla z soba kilka fotek swego najwierniejszego przyjaciela. Oto jedno z nich:

Wednesday, June 13, 2007

HISZPANIA (MADRYT) NA CO DZIEN...

Ktoregos dnia postanowilam zmienic dostawce internetu z przedrogiego monopolisty (taka nasza telekomunikacja) na cos tanszego a rownie dobrego. Problem z tym pierwszym operatorem (Telefonica) byl taki, ze za kazdym razem, kiedy probowalam sie dowiedziec czegos na temat promocji i taryf (telefonicznie, bo biur do ktorych moglby przyjsc klient nie ma), okazywalo sie ze ceny nigdy nie byly realne. Dodatkowo dzwoniac codziennie i pytajac o te sama promocje, slyszalam za kazdym razem inna cene. Przychodzil rachunek i nagle okazywalo sie, ze i tak placilam wieeecej niz to co slyszalam czy widzialam w ofertach.
Z nowym operatorem ma byc o 20 euro lzej. Przez dwa tygodnie meczylam sie z korzystaniem z internetu przez telefon stacjonarny (52kb), no i wreszcie jest: nowy, szybki i tanszy internet.
Wczoraj przyszedl sms od nowego dostawcy, ze jest problem z moja paczka, bo oczywiscie nowy modem (czy co to tam jest) przychodzi poczta, bez technika a z instrukcja obslugi. Tego typu paczki czesto dostarcza firma SEUR, dzieki ktorej juz raz za przesylka czekalam bodajze tydzien. To taki szybki dostawca jak w Polsce np. DHL.
No wiec, co robie: dzwonie do Orange (nowy operator), podaje numer z smsa, dostaje inny numer i kaza mi sie skontaktowac z Seurem. Podaja numer. Dzwonie. Odsylaja gdzie indziej. Dzwonie. Informuja, ze paczka juz lezy w najblizszym mi biurze Seuru. Acha. "A gdzie aviso?" - mysle. Nie bylo. Przesylki tez nie otrzymalam: "Jak to? To tych paczek nie dostarczaja do domu ?!" Zaraz. Zanim wybiore sie po odbior moge zadzwonic i upewnic sie, ze moja paczka czeka na mnie. No to dzwonie. Odbiera pan: "Hola, Seur!" Pytam go o moja paczke, mowie ze jestem M. i czy przeliterowac mu nazwisko. A on: "Czy numer mam?" Nazwiska nie...nie chce. Ja: "Numer? Jaki numer, nie mam...?!" To on odsyla mnie do biura obslugi klienta. "A dios! " Hmmm, mysle: "Mam przeciez jakis numer, ale wlasciwie to czy nazwisko nie wystarczy?" Dzwonie znowu. "Hola, Seur!". No to mowie, ze mam jakis numer i czy jest ta paczka...ale facet odpowiada, ze nie ma i mam dzwonic po 14-tej. No dobrze. "Gracias, Hasta luego!"
Po drugiej: Dzwonie, mowie mu imie i czy podac nazwisko, etc. pytam. Eee, nic nie ma dla mnie. "Hmmm, jak to?" - mysle. Po 19-tej dzwonie znowu i pytam, czy jest ta paczka. "No, to ty. Nie ma" - odpowiada znajomy glos. Mysle sobie: "Czy on w ogole raczyl cokolwiek sprawdzic???! ". Dzwonie znowu do obslugi klienta i pytam, co z ta paczka. Twierdza, ze jest i to od tygodnia. Mowie, ze przeciez nawet nie dostalam aviso, w dodatku zawsze ktos jest w domu. Kiedy i jak usilowano mi wreczyc moja przesylke? - mysle. Pani, z ktora rozmawiam, prosi zeby poczekala...zadzwoni do tego biura, gdzie ma byc od tygodnia moja paczka. Jednak po 5 minutach glos sie odzywa i twierdzi, ze nie moze polaczyc sie z tym przekletym biurem, ale jak tylko sie polaczy, to na pewno oddzwoni. Zostawiam numer komorkowy. Czekam godzine na telefon. Nic...Dzwonie wiec po raz kolejny do biura obslugi klienta i opowiadam moja historie. Uprzejma pani odpowiada, ze moja paczka jest w pobliskim biurze od tygodnia, ale moze sie sprobowac polaczyc z tym biurem i zapytac. Niestety, i jej sie nie udaje. Juz prawie osma. Na pewno oddzwoni. Acha... Po polgodzinie D. postanawia zatelefonowac raz jeszcze do biura obslugi klienta i...okazuje sie, ze linia czynna jest do osmej. Rzeczywiscie mila pani. D. dzwoni do pobliskiego biura...nic: a to zajete, a to odlozona sluchawka, a to nikt nie odbiera. Idziemy tam. I co? Niezbyt przyjemny pan powolnie przeglada zeszyt z informacjami o przychodzacych przesylkach. Nie specjalnie zajmuje go to, co mu opowiadam odnosnie sprzecznych informacji w sprawie paczki. Okazuje sie, ze tej paczki nie maaa. Pan wooooola do pomocy kolege. Ten w 5 sekund wklepuje do komputera moje dane i ...jest paczka, no pewnie!!! Znalazla sie:
- Ale...przeciez ja dzownilam 3 razy i pytalam?!
- Moze to przez nazwisko...takie trudne.
- Ale...przeciez nikt mnie o nazwisko nawet nie zapytal???!!!
Nikt nic nie wie. "Toma, tu paquete! - Masz twoja paczke!". Hmmm, a przepraszam, no i w ogole...
Jestem bezsilna. Wychodze...

Madryt. Jedni zostaja na kilka dni lub tygodni bez gazu, bo w firmie majacej monopol jeden pracownik odsyla do drugiego... a wysylani do awarii technicy okazuja sie ignorantami. Innym co silniejszy wiatr przerywa odbior internetu, etc...
Ja mialam juz okazje doswiadczyc: oczekiwania na paczke (dwukrotnie okolo tygodnia), wizyty hydrualika, ktory pozostawil po sobie wieksza usterke od tej, ktora przyszedl naprawic, nie wspominajac juz o rozkreconym na trzy dni zlewie kuchennym i wreszcie decyzji (o ktorej zapomnial nas powiadomic), ze nie wroci do nas w celu chociazby poskladania zlewu. Mial tez przyjsc ktos w sprawie licznika od wody, ktory nie dziala. Do dzis nikt nie przyszedl.
Przyzwyczaic sie tez musialam do tego jak funkcjonuja banki. Okazalo sie bowiem, ze rachunki mozna placic tylko we wtorki i czwartki od 8:30 do 10:30 (to tez roznie, zalezy od banku).
D. ze trzy razy widzial przez okno jak w naszej waskiej uliczce kierowcy trabia na ambulans.

Halas, chaos, brak szacunku i kultury to niestety szara codziennosc stolicy Hiszpanii. Czasami trudno sie przyzwyczaic.