Sunday, April 29, 2007

Moja siostra ateistka

Siostra zaczyna dorastac. W koncu jedenascie lat w lutym skonczyla. Nawet mialam okazje uczestniczyc w tej uroczystosci. Na basenie bylysmy - ja swiezo upieczony magister i ona - juz jedenastolatka.
Jak to nastolatke, siostre zaczely pochlaniac najrozniejsze tematy - nie tylko techniki calowania, ktore poznala dzieki serialowi "M jak milosc", ale rowniez i dziwne, tajemnicze slowko seks. Nie wystarczaly dlugie rozmowy z rodzicami. Pewnego dnia postanowila sama zobaczyc, co na ow tajemniczy temat w internecie daja. No i juz wie i my (rodzinka) tez wiemy, ze ona wie. Koniec tematu.
Nadszedl czas na rozwazania filozoficzne. Siostre przestaly bawic modlitwy z babcia (godzina 15:00 - rozaniec na Radio Maryja), chodzenie do kosciola zdawalo jej sie nudne i malo sprawiedliwe - jedni musza chodzic (siostra!) a reszta siedzi w cieplym salonie, zajeta rozmowa. Tabelki na koncu zeszytow od religii: a to rozancowe, a to majowe nie zapelnialy sie jak nalezy. Rozmowy przy swiatecznym stole dotyczace kleru i Radia M tez jakos niespecjalnie "reklamowaly" kosciol.
W koncu nadszedl czas na powazna rozmowe przez skape (ach, ten internet). I 6 z religii za wyplenienie tabelki (droga krzyzowa). Oszustwo...ale uzasadnione. Siostra w boga nie wierzy. Wie, ze to troche moze glupie, tak mowic. Ale z drugiej strony...no przeciez to malo realne, zeby ktos stworzyl ten swiat w ciagu siedmiu zaledwie dni. No i zeby ktos obserwowal nas wszystkich z gory i decydowal o naszym losie.
Racja. Cieszy mnie fakt, ze siostra mysli i podejmuje racjonalne decyzje.

Wednesday, April 25, 2007

Tak daleko a tak blisko - SEGOVIA

Wczoraj wybralam sie do Segowii, miasta oddalonego od Madrytu jakies 100 km. Juz jadac autobusem bylam bardzo zadowolona, bo Segovia polozona jest w gorach - ok. 1000 m n.p.m., wiec widoki z kazdym kilometrem byly piekniejsze. Duzo zieleni. Dziko. I snieg na szczytach, choc w Madrycie przez ostatni tydzien bylo ponada 23 stopnie.
Miasto robi wrazenie. Mnostwo zabytkow sredniowiecznych, renesansowych i gotyckich. Tu zbudowano ostatnia katedre w Hiszpanii, dosc dziwaczna zreszta. Taka jakas szeroka, niezbyt wysoka. No ale nie znam sie za dobrze na architekturze.



Segowia otoczona jest ogromnymi murami obronnymi z XI wieku. Z tego samego okresu zachowal sie tez imponujacy zamek-forteca, zbudowany w strategicznym miejscu: na obrzezach miasta, na jednym z najwyzszych punktow. Krajobraz jest wspanialy - z jednej strony gory, z drugiej zielone pola i wzgorza, a z trzeciej stare, ciche miasto.



Tak jak Toledo, Segowia zalozona zostala przez Celtow, po czym podbita przez Rzymian, dalej Wizygotow, w koncu zamieszkiwana przez Maurow i Zydow do konca XV wieku. Na Rzymianach jednak sie zatrzymajmy, bo to oni wlasnie zbudowali okolo 100 roku w Segowii akwedukt, ktory doprowadzal do miasta wode z odleglosci 15 km (z gor). Zachowal sie ok 1 km tej ogromnej konstrukcji w samym centrum miasta, co naprawde robi niesamowite wrazenie.



Oczywiscie Segowia pelna jest zabytkow wartych zamieszczenia tutaj, wiec naprawde polecam...zreszta chyba zdjecia same zapraszaja do odwiedzenia tego nieco uspionego miasta.

Dojazd: najlepiej autobusem z Principe Pío. Odjazd co pol godzinki.

Thursday, April 19, 2007

Oda do soczewki kontaktowej!

Jak tu nie wychwalac takiego wspanialego wynalazku, jakim jest szklo kontaktowe!
Od dwoch dni funkcjonuje jako tako ;) w przeslonecznej juz Hiszpanii wspomogana przez soczewki. Dzieki nim nosze rownoczesnie moje wygodne okulary sloneczne. Oj, moze i sobie nie wyobrazacie nawet, jaki to komfort dla Medullity.
Nie mowie, mialam sporo problemow na poczatku. Pierwsza para moich soczewek juz nie istnieje ;) Ale czlowiek uczy sie na bledach.
Oj, zmeczona jestem, przecieram oczka...oczywiscie nie z powodu szkiel kontakowych, po prostu w koncu sie przestawilam...zaczynam dzien nieco wczesniej, co bardzo mnie cieszy, choc takze i smuci, bo noca nie mam juz sily, zeby odnotowac tak dlugi dzien w moim blozku.
Dobranoc

Sunday, April 15, 2007

W tym miescie nie ma zlodziei?

Kurwa, jakis chuj ukradl mi aparat fotograficzny! Ech, nie ma to jak wrocic do Madrytu. Pierdolony tlok w obrzydliwym metrze. No i do tego ogromny plecak, ktorego ciezar nie pozwolil mi pozostac zbyt czujna...no i po aparacie. Swietnie. Co mnie dosc mocno drazni, to fakt ze jakis pojeb bedzie mogl obejrzec/miec moje zdjecia z moja rodzina i przyjaciolmi...ja za to juz tych fotografii nigdy nie zobacze. Kurwa!!! Ech, chyba pisanie o tym denerwuje mnie jeszcze bardziej, ale coz, to jeden z gorszych dni w tym roku. Znowu na dluzszy czas pozostaje bez mozliwosci zatrzymania choc kilku znaczacych momentow w moim zyciu.

Tuesday, April 3, 2007

PSYCHOZA (A. HITCHCOCK)


Filmy Hitchcocka pamietam "bardzo dobrze" z dziecinstwa. Szczegolnie jeden z nich. To przez "Ptaki", ktore zbyt czesto emitowano w telewizji nie moglam spac! A jednak zawsze ciekawosc nad strachem zwyciezala. Dolaczmy do tego "Miasteczko Twin Peaks" Lyncha, ktore zaciecie ogladalam popijajac czarna kawe Inke. Oczywiscie wszystko to pod nieobecnosc mamy. Skutkiem sledzenia losow mieszkancow mrocznego Twin Peaks jest lek przed chodzeniem po lesie wieczorami. Z "Ptakow" niewiele juz pamietam, jedynie kolory i napieta atmosfere, wiec tak sobie do wczoraj myslalam, ze film nie mogl byc specjalnie straszny...
Po obejrzeniu "Psychozy" zmieniam zdanie. Koszmary wracaja. Trudno sie zreszta dziwic, skoro Hitchcock jest prekursorem thrilleru.
Fabula poczatkowo wydaje sie niezbyt skomplikowana. Zakochanej kobiecie, pracujacej jako sekretarka, nadaza sie okazja do rozpoczecia nowego zycia u boku narzeczonego, czyli kradziezy 40 tysiecy dolarow z biura, w ktorym pracuje. Dziewczyna nie waha sie. Zabiera pieniadze, wsiada w auto i udaje sie w podroz do swego wybranka. A ze droga dluga i wyczerpujaca, kobieta zatrzymuje sie na noc w motelu...
W polowie filmu dziewczyna przestaje byc glowna bohaterka...od tej pory oczy widza zwroca sie ku wlascicielom owegoz motelu: mlodemu mezczyznie i jego starej, schorowanej matce. Zdradzic wiecej nie moge, bo cala przyjemnosc z ogladania stracicie.
Powiem tylko ze film od poczatku do samego konca trzyma w nisamowitym napieciu. Pelen jest zwrotow akcji i niespodzianek. Widz ma okazje sledzic zarowno losy bohaterow, jak i ich mysli, wyglaszane glosno przez narratora. Swietnej grze aktorow, ukazujacej nam psychoze bohaterow, towarzyszy wiec wewnetrzny glos, bedacy dopelnieniem rysu psychicznego. Ogromna role odgrywaja tu ujecia - czesto pierwszy plan, czy tez plan kontra plan, ktore wyraznie przeswietlaja sylwetke protagonisty. I klasycznie film jest w kolorach czarno-bialych, co akurat swietnie pasuje do konwencji. Polecam.