Saturday, March 24, 2007

Puste dni

Jakies takie te ostatnie dni puste. Tylko praca i praca. W dodatku nie moge sie zdyscyplinowac i jesli pracowac zaczynam o 13-tej, to uparcie do poludnia wyleguje sie w cieplutkim lozeczku. Oczywiscie zwykle juz o 10-tej zadaje D. to samo pytanie: "Ktooooora...?", po czym spokojnie zamykam moje na wpol otwarte lewe oczko, co by sie chwilke jeszcze zdrzemnac. Konczy sie najczesciej jak samo...."Co???...12.00?!?!" Prysznic, kawa, kiwi, kanapka z maslem orzechowym i bananem, herbata...ups: KLIENT. No i tak do wieczora, czasem z krotkimi przerwami. A gdzie tu czas na dokonczenie Ojca Chrzestnego?! Nie wspominajac juz o wystukaniu tylu rzeczy, ktore chcialam tu napisac. Ale...do nadrobienia. Jutro dzien wolny - ide do parku retiro, juz postanowilam. Pogoda na pewno dopisze ;)


Tymczasem z 2:00 zrobila sie 3:00, a wlasciwie juz 4:00...i jak ja jutro wstane?! Nie podoba mi sie ta zmiana godziny, oj nie podoba. Jutro mam misje do wykonania "do poludnia", wiec zamierzalam zbudzic sie skoro swit. Tyle ze ow swit niespodziwanie nadchodzi.

2 comments:

RASTAS EN MADRID said...

oj mysi, znowu nie udalo sie "skoro swit". moze jutro? buziaki!
d.

RASTAS EN MADRID said...

ech, tylko ktos mnie musi zbudzic, bo ja budziczka nie slysze ;)