Monday, March 19, 2007

OJCIEC CHRZESTNY

Za kinem przepadam. Telewizora jednak nie mam od lat i jakos za tym "czlonkiem rodziny" nie tesknie. Dzieki internetowi i kinom to ja decyduje co chce ogladac.
Co do klasyki, jestem - nie wiedziec czemu - zbyt czesto uprzedzona. Z tego wlasnie powodu Ojciec Chrzestny byl przeze mnie duzym lukiem omijany. Wiem...troche mi wstyd. Jak mozna?! A no mozna. Nadrabiam. Przed chwila obejrzalam pierwsza czesc tego arcydziela i musze przyznac, ze jestem calym sercem z Michaelem ;). Oczywiscie jego ojcu tez dopingowalam, bo chocby nie wiem jak zlego i okrutnego bohatera losy bym sledzila, to jednak zawsze chce dla niego jak najlepiej. No coz, moze dlatego wielu kinomanow nie przepada za von Trierem?
Wracajac do Ojca Chrzestnego to nie chce tu truizmow pisac, ale co tam...mistrzowsko zagrane! Jakze by moglo byc inaczej. Kazda scena do tego stopnia wciagajaca, ze od czasu do czasu i ja musze odetchnac. Zdjecia swietne ... szczegolnie Sycylia.
Szkoda ze dzis juz zbyt pozno, zeby wlaczyc sobie kolejna czesc. Trudno, byle do jutra...





Do jutra, do jutra...minelo kilka dnia a ja jeszcze trzeciej czesci nie widzialam. Za to po obejrzeniu czesci drugiej, powyzszy wizerunek Ala Pacino wkleic po prostu musialam. Ech, co to za aktor! Nalezy dziekowac Lee Strasbergowi, bo to on przecie wyweszyl ten talent.

No comments: