Tuesday, November 11, 2008

Lvmen, Madryt

Wlasnie wrocilam z koncertu Lvmena i jestem wsciekla! No, wsciekla to moze juz nie, uspokoilam sie w drodze powrotnej, ale podczas koncertu chcialam na tych durnych Hiszpanow krzyczec!!! Publicznosc zamiast sluchac i ogladac, gadala w najlepsze...a byla bardzo liczna, jakies 35 osob. Pomimo ze koncert byl bardzo glosny, slyszalam smiechy i szeptyi! Nawet ludzie stojacy w pierwszym rzedzie (i to prawdopodobnie organizatorzy koncertu) gadali w najlepsze!!! Zalamywalam rece. Nie wydaje mi sie, ze wydarzenie to moglo byc nudne, bo procz swietnej muzy byly ciekawe wizualizacje...a jednak Hiszpanie gadali. Co za nedza!!! Ile mozna gadac - pytam sie???!!!
Chlopaki z Lvmen w formie. Zagrali perfekcyjnie, sala dobrze naglosniona, wizualizacje swietnie polaczone z muza, dobrze zmontowane...tylko publicznosc nie ta ... statyczna, nieliczna i gadajaca, wiec zupelny brak nastroju. Marnie...
W drodze powrotnej koles w metrze zapodlal z swojej komorki jakies hiszpanskie jeczenie flamenco fuzion i mam na dzis dosyc!

No comments: