Wednesday, May 23, 2007

Baraka

Gdzies przeczytalam, ze baraka oznacza oddech (ponoc slowo pochodzi ze starodawnego sufi). Moj oddech jednak duzo lepiej czulam podczas projekcji filmu Koyaanisqatsi (= z jezyka Indian Hopi: szalone zycie; zycie pozbawione rownowagi; dazenie do katastrofy). Z poczatku byl dlugi i spokojny, pod koniec szybki i krotki. Kto widzial ten film, wie dlaczego. W przypadku filmu Baraka nie skupilam sie na oddechu, bo byl ciagle taki sam, a na zdjeciach, ktore sa naprawde niesamowite i piekne, ale tez i bardzo podobne do tych z Koyaanisqatsi. Nie tylko w tym Baraka przypomina pierwsza czesc trylogii Reggio: zarowno jeden, jak i drugi film sklada sie z mnostwa ujec, nakreconych w wielu zakatkach swiata i polaczonych z muzyka, ale bez slow... co troszke mi przeszkadzalo, jesli chodzi o Barake, bo film jest wyprawa z kamera w najpiekniejsze, najdziksze, ale tez i najdziwniejsze miejsca na ziemi i wlasciwie chcialoby sie wiedziec, gdzie w danym momencie jestesmy, kim sa ludzie nam pokazywani. Baraka zrobiona jest jak wideoklip, w czym zreszta przypomina mi Lucky People Centre International, a co powoduje ze tym bardziej widz sie gubi, bowiem co kilka sekund przenosimy sie z Australii do Afryki, Indii, Chin...a obrazy niekiedy sa malo czytelne (a moze to tylko moja ignorancja).
Oczywiscie nie o rozszyfrowywanie wszystkich miejsc i plemion na naszej planecie chodzi, wiec skupmy sie teraz na przekazie, choc i tu mozna po raz kolejny przywolac Koyaanisqtsi i Lucky People Centre International. Wszystkie trzy filmy pokazuja gatunkowi ludzkiemu, jaka piekna jest/byla nasza planeta, w jak brutalny sposob ja niszczymy/zniszczylismy i co robimy z naszym zyciem, jakie wartosci nam towarzysza - na wiekszosci zdjec przedstawieni jestesmy jak te mrowki, ktore pedza to w jedna, to w druga strone, przepychajac sie wsrod tlumow, zaprogramowani przez spoleczenstwo. Jednak Baraka nie ogranicza sie tylko do krytyki konsumpcyjnego spoleczenstwa, pokazujac widzowi nie tylko zycie w cywilizowanych stronach swiata, ale i zakatki Afryki, Australii, czy Ameryki Pd., gdzie ciagle zyja plemiona, odprawiajace swoje rytualy a zycie toczy sie innym rytmem. Wedrujemy z kamera do Indii, gdzie odnajdujemy mnostwo ludzi zyjacych na ulicy, w tym wielu medrcow, medytujacych na chodnikach. Film przedstawia nie tylko odmienne style, poziomy i rytmy zycia, ale i religie, filozofie, wartosci tak rozne na calym swiecie.
Warto obejrzec Barake, powiem wiecej: tak jak i Koyaanisqtsi, tak i Barake kazdy powinien obejrzec, zeby uswiadomic sobie na jak pieknej, ale i zniszczonej planecie zyje, ale i tez zeby postawic sobie pytanie: Kim jest? Dokad zmierza? Jakie cele i wartosci mu towarzysza? Co moze zrobic, zeby ratowac przyrode, ktora go otacza?

No comments: